11-01-2012, 00:34
Opowieść tą dedykuje prusaczkom.
Wynajęliśmy z kolegami mieszkanie na studiach, w dzień prezentowało się nader okazale, w nocy nawet i zacniej - po zgaszeniu świateł w kuchni mieliśmy gwiazdeczki na suficie! Gwiazdeczki w postaci prusaczków, mniejszych i większych, niezliczona ilość. Zaraz po zapaleniu światła w kuchni wszystkie ziuuu spierdzielały gdzie pieprz rośnie - do szafek, pod blaty, no generalnie wszędzie.
Widać zadomowiły się tam prędzej niż my i były sprytniejsze od nas.
Generalnie stwierdziliśmy, że skoro prusaczki w dzień nas nie nachodzą, a zatem my nie będziemy nachodzić prusaczków w nocy. Taka symbioza.
Trwała ona do czasu...
...do czasu gdy jeden z prusaków podróżników zawędrował do mojego łóżka i cichaczem wybudził mnie ze snu pełzając pod kołdrą po moim udzie i zbliżając się do newralgicznego miejsca. Być może była to pani prusakowa dobierjąca się do mnie, nieistotne, w każdym bądź razie wyskoczyłem z łóżka jak poparzony.
Symbioza została zaburzona!
Ktoś musiał odejść. Następnego dnia przyszedł pan w masce i wyprosił prusaczki.
Po raz kolejny potwierdza się fakt, że każda przyjaźń kończy się w momencie pójscia razem do łóżka.
Aye!
Wynajęliśmy z kolegami mieszkanie na studiach, w dzień prezentowało się nader okazale, w nocy nawet i zacniej - po zgaszeniu świateł w kuchni mieliśmy gwiazdeczki na suficie! Gwiazdeczki w postaci prusaczków, mniejszych i większych, niezliczona ilość. Zaraz po zapaleniu światła w kuchni wszystkie ziuuu spierdzielały gdzie pieprz rośnie - do szafek, pod blaty, no generalnie wszędzie.
Widać zadomowiły się tam prędzej niż my i były sprytniejsze od nas.
Generalnie stwierdziliśmy, że skoro prusaczki w dzień nas nie nachodzą, a zatem my nie będziemy nachodzić prusaczków w nocy. Taka symbioza.
Trwała ona do czasu...
...do czasu gdy jeden z prusaków podróżników zawędrował do mojego łóżka i cichaczem wybudził mnie ze snu pełzając pod kołdrą po moim udzie i zbliżając się do newralgicznego miejsca. Być może była to pani prusakowa dobierjąca się do mnie, nieistotne, w każdym bądź razie wyskoczyłem z łóżka jak poparzony.
Symbioza została zaburzona!
Ktoś musiał odejść. Następnego dnia przyszedł pan w masce i wyprosił prusaczki.
Po raz kolejny potwierdza się fakt, że każda przyjaźń kończy się w momencie pójscia razem do łóżka.
Aye!