Właśnie przeszedłem grę Pokemon Silver. Zajęło mi 12 godzin pokonanie Elitarnej Czwórki, i kolejne 7 pokonanie Reda. Kupiłem też Pokemon White, i choć jeszcze w nią nie grałem, wiem, że przy tej grze będę bawił się znakomicie. Zastanawia mnie, dlaczego tak jest. Zawsze twierdziłem, że gra musi stanowić jakieś wyzwanie, aby dostarczać rozrywki. Nowy Prince of Persia, na przykład, zanudził mnie na śmierć, właśnie przez jego nieistniejący poziom trudności. Ukończenie Pokemonów (nie ważne, której części) również nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Dzięki prostemu (określenie "prymitywnemu" również by pasowało) systemowi walki przeszedłem grę jednym stworkiem (Typhlosion), który dzięki szybkości przewyższającej szybkość wszystkich oponentów, nie dawał im szans na wykonanie żadnego ruchu i kończył walki w pierwszej turze. Największymi twardzielami okazali się jeden z Dragonite'ów Lance'a, którego wyeliminowanie zajęło mi trzy tury, oraz Snorlax Reda, który używając ruchu Rest, zajął mi aż pięć tur. Mój Pokemon zemdlał tylko raz, próbując uporać się z Sudowoodo i jego Rock Throw. To był jakiś błąd w Matriksie. I tyle. Żadnego wyzwania, używania szarych komórek i głowienia się nad obraniem odpowiedniej taktyki. Nawet grindu nie było. Skupienie wszystkich zdobytych w walkach z trenerami punktów doświadczenia na jednym, silnym Pokemonie jest skuteczniejsze niż rozłożenie ich na sześć słabych. Poziom trudności gier z serii Pokemon jest odwrotnie proporcjonalny do ilości stworków w drużynie. Ba, nawet używając sześciu Pokemonów gra nie jest wyzwaniem. Gdy mamy problemy z jakimś przeciwnikiem, sprawę da załatwić się właśnie długim treningiem. Jednym wymaganiem co do wygrywania walk jest znajomość zasady papier-kamień-nożyce, która w Pokemonach przybiera nieco bardziej rozbudowaną formę. A jednocześnie Pokemony są łatwiejsze od gry w papier-kamień-nożyce, gdyż widzimy, jakiego stwora do walki wystawił przeciwnik, i wiemy, jakiego ataku użyć. I tym samym zakończyć walkę, gdyż starcie dwóch stworów, nawet o identycznym poziomie doświadczenia, często kończy się po pierwszym ciosie. Rolę gra tylko szybkość. Wybawieniem mogą być walki trzy na trzy wprowadzone w piątej generacji. Sprawa rozmieszczenia Pokemonów może wprowadzić choć trochę głębi w tę grę. Tutaj teoretyzuję jednak, nie grałem jeszcze w gry piątej generacji, jak już napisałem.
Sprawę mogą uratować wyzwania, które gracze sami sobie wyznaczają. Nuzlocke, monotype, unevolved challenges itp. wprowadzają nieco trudności. Nieco. Wszystko można załatwić bezmyślnym grindem na dzikich stworach. Jak w każdym jRPG.
Musiałem się podzielić z wami moimi przemyśleniami. Czy ktoś jeszcze podziela moją opinię na temat Pokemonów? I dlaczego tak jest, że pomimo mojego narzekania na mechanizmy gry, wciąga mnie ona bezlitośnie? Na czym polega fenomen Pokemonów?
tl;dr pokemony to glupie gry dla dzieci
Sprawę mogą uratować wyzwania, które gracze sami sobie wyznaczają. Nuzlocke, monotype, unevolved challenges itp. wprowadzają nieco trudności. Nieco. Wszystko można załatwić bezmyślnym grindem na dzikich stworach. Jak w każdym jRPG.
Musiałem się podzielić z wami moimi przemyśleniami. Czy ktoś jeszcze podziela moją opinię na temat Pokemonów? I dlaczego tak jest, że pomimo mojego narzekania na mechanizmy gry, wciąga mnie ona bezlitośnie? Na czym polega fenomen Pokemonów?
tl;dr pokemony to glupie gry dla dzieci